dodano: 12.09.2018 w kategorii:

Dotknięcie Boga – nowenna przed Matką Bożą Bolesną (6-14.09)

Dotknięcie Boga – 6 września, dzień pierwszy

Nasze zaufanie Bogu to odpowiedź na Jego dotyk. Dotknięcie jest wyraźne, ale nie prowadzi do żadnej formy niewoli. Bóg wzywa do drogi w głąb Bożej Mądrości jakże innej niż „mądrość tego świata” czyli mądrość zamkniętą w pewnych granicach (1 Kor 3, 18-23). Bóg zaś w swojej mądrości granic nie ma.

Piotr jest wezwany, aby na każdym etapie zaufać Jezusowi. Najpierw Pan „poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu”. „Nieco” to niewiele, ale mały krok jest już krokiem za Słowem. Następnym krokiem jest wezwanie do wypłynięcia na głęboka wodę i zarzucenie sieci. To już trudniejszy krok zaufania, bo jest ingerencją Rabiego w „specjalizację” rybacką Piotra. Zwycięża jednak Słowo: „Na Twoje słowo zarzucę sieci”. Trzeci i czwarty krok jest jeszcze trudniejszy, ale to kroki Bożej Mądrości, nie ludzkiej. Są to kroki wymagające, ale prowadzące ku  prawdzie i życiu. Piotr wyciągając pełne sieci z rybami odkrywa, że cała jego wiedza, mądrość, całe wnętrze zostaje nagle, na środku jeziora, skonfrontowane z Kimś Świętym, wobec Którego może tylko uznać swój grzech i małość pod każdym względem. Jezus tak samo jak poruszył Piotra słowem i jego owocami tak samo uspokaja go i mówi: „Nie bój się” i wzywa do czwartego kroku: „Ludzi będziesz łowił”. Jak? Ruszając w drogę, ufając, że On sam poprowadzi tak głęboko człowieka, ludzkość jak nikt inny, bo aż ku życiu wiecznemu: „Zostawili wszystko i poszli za Nim” (Łk 5,1-11).

Św Antoni z Padwy czyni znak równości pomiędzy „głębokim poruszeniem” Maryi w czasie zwiastowania (Łk 1, 29) a „poruszeniem” wody przez Anioła w sadzawce Betesda, dzięki któremu, chorzy mogli odzyskać zdrowie (J 5,4). Rzeczywiście występuje w obu tych miejscach to samo słowo „poruszenie” (grec. tarahos). Anioł porusza Maryję do głębi słowami pozdrowienia. Dzięki Jej zaufaniu poruszenie przeradza się w zamieszkanie Boga pomiędzy nami. Pełna Łaski jest jak ocean miłości, w którym może być przyjęty Pan i Stworzyciel. „Głębia przyzywa głębię hukiem wodospadu” (Ps 42,8). Jest „głębia” naszej nędzy jak u Piotra w czasie połowu na jeziorze i jest „głębia” Niepokalanej, którą wybiera Pan, aby stać się Zbawicielem grzeszników. Maryja jest zachowana od grzechu ze względu na Jezusa, ale to nie znaczy, że nie przeżywa „poruszenia do głębi” takim nawiedzeniem Boga. Mądrość Boża przewyższa wszystko i zawsze: dotyka i wzywa, porusza i uspokaja, uzdalnia i wzywa do kolejnego kroku.

Boże, Mądrości Wieczna, Ty przygotowałeś i wybrałeś Niepokalaną, aby przyjmując z zaufaniem Słowo Wcielone, poszła za Nim krok po kroku z głębokim zaufaniem, aż pod krzyż Twojego Syna Jezusa Chrystusa. Daj nam przez Jej wstawiennictwo ufność, że również każdego z nas wzywasz, aby postępował codziennie za Twoją Mądrością, objawioną w Twoim Synu, a Naszym Panu Jezusie Chrystusie, Który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.  

 

Wierność – 7 września, dzień drugi

Bóg jest o wiele bardziej dotknięty utratą naszej jedności z Nim niż my. Najwyższy zapowiada więc mocne poruszenie ziemi i porusza ją do głębi swoim przyjściem. „Zbudował” sobie Dom w Niepokalanej i z Niego wyszedł stając się nam bliski. Jest wierny, nawet wtedy kiedy my Go zapominamy; przez wierność przynosi nam słowo ponownego „zadomowienia” się w Nim na zawsze.  

Czy Jego wierność dotknie nas w naszej tęsknocie za spełnieniem, tęsknotą za domem, cudownym i wiecznym rajem? A może zwycięży nasze zadomowienie się na tym świecie w materii, cielesności, religijnych schematach, strukturach i nawykach – czasami nawet bardzo religijnych, które usprawiedliwiają (ale przecież nie do końca) nasze sumienie? (1 Kor 4, 1-5).

Co to znaczy pościć kiedy nie ma Pana Młodego? (Łk 5, 35). To pytanie z dzisiejszej Ewangelii, którą czytamy i rozważamy w drugim dniu nowenny przed Matką Bożą Bolesną i jednocześnie w pierwszy piątek miesiąca. Post jest postawą ludzi „nowych”, odnowionych przez Krew Jezusa. Pościć to tęsknić za Jezusem i iść Jego drogą, aż do spełnienia przy zmartwychwstaniu. Pościć, nie tak jak faryzeusze, a nawet nie tak jak uczniowie Jana, to wziąć na siebie całą tęsknotę i nienasycenie bliźniego i świata, aby zrobić krok ku spotkaniu z Oblubieńcem na końcu czasów. Pościć to zachowywać post cielesny, aby jeszcze mocniej żyć nadzieją, że każdy, nawet najbardziej oddalony od Boga, może do Niego powrócić, ponieważ Bóg jest i czeka. Pościć to cierpieć, wylewać łzy, ale nigdy nie dać sobie przesłonić światła zmartwychwstania. 

Apogeum najgłębiej przeżywanego postu ukazuje Maryja przy Krzyżu Jezusa. Przecież nie stała na Kalwarii tylko poprzez swoje ciało i wyrzeczenie, ale całym sercem przeżywała „zabranie Pana”, ale i swojego Syna.  W Maryi widzimy więc „nowe szaty” i „nowe wino” Ewangelii. Jest przyodziana łaską, którą Jezus przyniósł wszystkim, łaską miłosierdzia, usprawiedliwienia i pokoju. Ona przeżywa najpełniej nowość tego nieocenionego daru Ewangelii. Tęskni i ma nadzieję, że każdy sięgnie po szatę łaski i napije się „nowego wina”. Kiedy więc czytamy, że Maryja stoi przy Ukrzyżowanym (J 19,25), to widzimy cały dynamizm tęsknoty i nadziei Bolesnej, ale i zwyciężającej dla nas Matki. Jest ikoną wierności, postu i życia. Ikoną, która zaprasza bliżej siebie i bliżej Jezusa – Pana Młodego. Chrystus zaś każdego wiernego zaślubia dla wieczności.

Panno Wierna, Twój post przy Ukrzyżowanym jest najgłębiej wyrażoną tęsknotą ludzką wobec Syna i Zbawiciela, który objawieniem wierności pokonuje wszelki grzech, śmierć, ale i gorycz, zniechęcenie, rutynę, egoizm. Bolesna Matko uproś nam, w pierwszy piątek miesiąca, w każdy piątek życia i wtedy, kiedy uspokajamy swoje sumienie, że już jesteśmy doskonali, łaskę zbliżenia się do Serca Ukrzyżowanego Jezusa, którego miłość jest ciągle świeża i nowa, i może przemienić każdą chwilę w obfitość łaski. Przez Chrystusa Pana Naszego. Amen. 

 

Ukrycie – 8 wrzesień, dzień trzeci

Wśród prawie setki imion w dzisiejszej dłuższej wersji Ewangelii (niektóre wymienione kilka razy), rodowodu Jezusa Chrystusa, najważniejsze jest oczywiście Imię, które jest naszym zbawieniem – JEZUS (por. Mt 1, 1-16.18-23). Choć mamy święto narodzin Maryi, nic wprost o Jej narodzinach w Ewangelii nie czytamy. Jej narodzenie jest ukryte, jak Jej obecność pośród nas. Zawsze dyskretna, zawsze wymagająca i łagodna jednocześnie. Cała historia zmierza do Chrystusa, a Ona będąc najbliżej tajemnicy Boga Wcielonego, jakby najgłębiej się ukryła. Rodzi Jezusa w historii i tak samo rodzi Jezusa w nas. Nie ma Maryi bez Jezusa, ale i wolą Jezusa jest, aby była naszą Matką: „Oto Matka Twoja” (J19,27). Ona więc jest. Ze względu na Jezusa Niepokalana i Bolesna. Bardziej ukryta, kiedy nie chcemy Jej przyjąć według woli Jezusa, bardziej może jednak działać, kiedy pozwolimy Jej na to, oddamy się Jej i będziemy utrzymywać więź z Maryją. Rodzi więc w nas radość z daru zbawienia, rodzi nas dla Jezusa i komunii z Nim w ciemnej nocy cierpienia. Zna tajemnice światła Jezusa i tajemnice bolesne dlatego może ich nauczyć przeżywać.

Jak potężne mogą być owoce oddania się Niepokalanej i Bolesnej Matce widzimy w nocy cierpienia św. Maksymiliana. W czasie ostatnich chwil życia Ojca Maksymiliana miało miejsce kilka cudów. Tak twierdzili więźniowie z tego samego apelu w KL Auschwitz. Oddany totalnie i we wszystkim Maryi nie został zatrzymany i pobity kiedy poruszył się i wyszedł z szeregu podczas apelu, stając twarzą w twarz z Esesmanem. Wszedł z nim w dialog, przez który ocalony został współwięzień. W słowach stanowczy, zdecydowany, wiedział czego chce. Oficerowie i kaci przyjęli wszystkie jego propozycje. W bunkrze głodowym przeżył ponad dwa tygodnie. Więźniów w bunkrze przygotował na spotkanie z Bogiem, a tym, którzy pozostali w obozie, dał światło nadziei pośród nocy. Został zabity w wigilię uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jestem przekonany, że modlitwa św. Maksymiliana w bunkrze głodowym zaowocowała również dwoma braćmi męczennikami i misjonarzami, którzy widzieli w Świętym swój wzór: Błogosławieni o. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski zostali zabici dokładnie 50 lat od pobytu św. Maksymiliana w bunkrze głodowym (9 sierpnia 1991 r). Ukryte oddanie Niepokalanej i Bolesnej to nieustanne rodzenie Jezusa w bliźnich na wzór Maryi.     

Ojcze niebieski, Ty dałeś życie Niepokalanej Maryi. Błogosławimy Cię w Jej narodzinach. Prosimy o łaskę ukrytego i owocnego życia na Jej wzór, o łaskę rodzenia Jezusa w bliźnich poprzez kontemplację z Maryją tajemnic radosnych, bolesnych, chwalebnych i światła. Niech nas nic nie zatrzyma w przekazywaniu życia Jezusa dla bliźnich, również ukryte nasze krzyże i cierpienie. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.    

 

Zmysły – 9 wrzesień, dzień czwarty

Na obrazie Matki Bożej Bolesnej w krakowskiej bazylice św. Franciszka dominują dwa kolory: złoty i zielony. Złoto jest znakiem przebóstwionej rzeczywistości dzięki ofierze Jezusa Chrystusa. Drogocenna Krew Jezusa stała się „narzędziem przebłagania” (Rz 3,23-25). Jego Świętość i Czystość zwyciężyła nasz grzech i nieczystość. Cała rzeczywistość jest już „ze złota”. Maryja zaś odziana w płaszcz nadziei (kolor zieleni), choć przebita mieczem cierpienia, spojrzeniem wiary patrzy na Syna i tych, którzy przechodzą najgłębsze boleści, aby zanurzyć każdego we Krwi Jezusa i wysłużyć nadzieję na czas ciemności dla swoich dzieci. Zanurzona w „złoto” przebóstwienia, ubrana w „zieleń” nadziei słyszy, widzi i doświadcza zbawienia.

Co widzimy i co słyszymy na co dzień? Setki kolorowych propozycji atakujących nasze zmysły. Cały ocean wiadomości, które mogą przygnębić. Jest bardzo kolorowo, ale czy wzrasta nasza nadzieja? Dużo słyszymy i to bardzo pięknie wypowiedzianych prognoz, analiz, recept, ale czy zbliża nas to do siebie i do Boga? Jezus przyszedł otworzyć człowieka, którego zamknął grzech i choroba. Dotyka języka i uszu człowieka głuchoniemego i woła: “Effatha”, to znaczy: Otwórz się (Mk 7, 34). Izajasz prorokując o Mesjaszu mówi również o uzdrowieniu oczu i nogach (Iz 35,5-6). 

Na „co” i „jak” mamy się otworzyć? Zrozumiemy to lepiej patrząc na Maryję i z Maryją na tajemnice Chrystusa. Ona słyszy i widzi Jezusa. Widzi jak miłość Boga zwycięża zło. Wzrasta w Niej nadzieja kiedy Ewangelia jako najważniejsza dobra wiadomość jest przekazywana słowami i czynami uczniów Pana. Żyje dzięki miłości Boga, która dotknęła Jej życia i całej ziemi. W najbardziej dramatycznej sytuacji jest obleczona nadzieją zakotwiczoną w ukrzyżowanym Synu. Taka nadzieja zwycięża. Nikt z nas dobrze nie słyszy, dopóki nie słyszy Pana. Nikt nie usłyszy czegoś lepszego niż od Pana. Nikt nie widzi dopóki nie widzi jak widzi Niepokalana i Bolesna. 

Jeden dziesiątek różańca starczy, aby zanurzyć swoje zmysły w złocie i zieleni, aby zobaczyć więcej niż krzyk i rozpacz w trudnościach i niewinnym cierpieniu. Takiego spojrzenia chce nas nauczyć Bolesna i pełna nadziei Maryja.

Jezu, który przywróciłeś pełne zdrowie głuchoniememu, daj nam przez wstawiennictwo Bolesnej swojej Matki widzieć, słyszeć i mówić to, co stało się przez Twoją śmierć i zmartwychwstanie. Daj nam w każdej widzianej i przeżywanej bolesnej sytuacji łaskę nadziei, że miłość i ufność złożona w Tobie wszystko zwycięża i przeniesie nas ostatecznie w ramiona Ojca, Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen. 

 

Reakcje – 10 wrzesień, dzień piąty

Reakcją Boga na naszą złość jest miłosierdzie objawione w Jezusie. Reakcją naszą na miłosierdzie  Boże jest… ukrzyżowanie Jego Syna. 

Jezus wzywa chorego z uschłą ręką, aby stanął na środku synagogi. Człowieka z chorobą stawia Pan w centrum, a nie przepisy prawa. Kiedy wezwany przekracza osobisty wstyd i pokazuje się, kiedy pozostawia lęk przed faryzeuszami, a uskrzydlony odważną postawą Jezusa jest posłuszny – zostaje przywrócona mu władza w ręce. Może czynić to samo co czyni Jezus i Ojciec wbrew strażnikom litery prawa – faryzeuszom (Łk 6,6-11). Reakcją faryzeuszy na zachowanie Jezusa jest bezrozumność (grec. – anoia). Wpadli w rodzaj szału, który kompletnie zaślepił ich spojrzenie na Chrystusa. Ta jedna rzecz: stawianie litery prawa ponad miłosierdzie zakwasiła ich całe serce czego finałem jest odrzucenie Jezusa Chrystusa (1 Kor 5,8). 

A reakcja Maryi? Widzimy Jej reakcję przy Ukrzyżowanym Synu. Św. Jan powiedział, że pierwszą osobą, która stała przy krzyżu Jezusa była Jego Matka (por. J 19,25). Tak również mamy pokazane to w wizerunku Matki Bożej Bolesnej, o którym wspomniałem wczoraj. Jednym ze szczegółów, przykuwających uwagę, są ręce Maryi. Właściwie są jakby w centrum kompozycji. Bolesna stoi ze złożonymi rękami jak do modlitwy. Jezus wyciągnął ręce na krzyżu, aby nas ocalić. Ręce Jego są unieruchomione, ale nie „usłchłe” – bezowocne, są właśnie teraz najszerzej rozwarte, przygarniają każdego – są życiodajne. Każdemu przywracają zdolność owocnego tworzenia, działania, modlitwy. Maryja jako pierwsza wchodzi w ukrzyżowane i otwarte ręce Jezusa i w to, co przynoszą; wkłada swoje dłonie w ręce Syna, totalnie zanurzając się w błaganiach Syna. Jej reakcja jest najbardziej dojrzała i to w najciemniejszej godzinie ludzkości. 

Niepokalana i Bolesna Matko, proszę Cię, abyś tak jak stałaś przy Ukrzyżowanym Synu, adorując Boże miłosierdzie, bądź ze mną, kiedy serce moje reaguje złością, gniewem, niepokojem… ponieważ nie rozumie Bożej miłości i cierpliwości, i pragnie panować po swojemu. Naucz mnie dzisiaj, że darem Bożym jest moje życie i każda chwila, również ta bolesna, abym umiał wszystko przyjąć, razem z Tobą wpatrzony w krzyż Miłosiernego Zbawiciela, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen. 

 

Imiona – 11 wrzesień, dzień szósty

Ciemność nocy, a Jezus modląc się rozjaśnia ją imionami tych, którzy staną się Jego światłem i poniosą światło w mroczny ciągle świat (por. Łk 6,12-19). To dzięki posłudze apostołów, światło Ewangelii dotarło do nas. Szata chrztu św. to szata biała, która uświadamia nam że przeszliśmy z ciemności do światła, że żyjemy w Chrystusie, który złamał  ciemności świata. Teraz posyła nas. Nasze Imiona, czyli życie każdego z nas, mają przekazywać dla świata to, co codziennie przyjmujemy od samego Pana w Kościele – Jego postawy i słowa, a przez Komunię św. Jego samego nawet przez prostą obecność tam, gdzie żyjemy. Imię nasze zanurzone w Jego Imieniu to uwolnienie od wszystkiego co ciemne i niszczące. Nie lęka się Jezus powiedzieć: „Wy jesteście światłem świata” (Mt 5, 14nn). Światła nie można ukryć, nie po to się go zapala. Miasto na górze – Kościół – ma być widoczny dla wszystkich, którzy stracili orientację w drodze do domu. Każde imię wierzącego jest jak latarnia morska. 

Patrzymy jak mocno płonie światłem Boga Miriam. Im większe ciemności tym przekazuje nam więcej światła, np. na początku XX wieku w Fatimie. Pojawia się w białym welonie na głowie. Tak jest również wokół twarzy Matki Bożej Bolesnej. Takim kolorem na obrazach, szczególnie w tradycji wschodniej, przedstawia się ludzi świętych, sprawiedliwych. Biel jest także kolorem aniołów, zgodnie zresztą ze świadectwem Ewangelii wg św. Jana (por. J 20,12). Maryja ma Bożą sprawiedliwość od poczęcia, od początku. Jest w nią obleczona. Jej Imię MIRIAM płonie najmocniej Bogiem, prawdą, miłością, miłosierdziem… Najmocniej spośród ludzi. Mamy się od Niej uczyć: apostołowie, prorocy, mali i wielcy, wszyscy ochrzczeni.   

Jezus, Ty nas znasz i kochasz po imieniu. Całych i każdego. Każdemu dajesz miejsce w Kościele, aby płonął Twoim światłem. Przez wstawiennictwo Twojej i naszej Matki daj nam łaskę pokochania swojego wybrania i powołania. Przyjęcia miejsca gdzie mamy cali płonąć dla Ciebie, aby każdy mógł zobaczyć Ciebie i uwierzyć, że Ty zwyciężasz wszelkie ciemności i każdego prowadzisz do pełni życia na wieki wieków. Amen

 

Łzy – 12 wrzesień, dzień siódmy

Wśród błogosławieństw Jezusowych znajduje się również takie: „Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie” (Łk 6,21). Jeśli razem z Maryją stajemy przy Ukrzyżowanym widzimy Jej łzy, wyraz nieopisanego cierpienia. Syn Boga i Jej Dziecko cierpi i umiera na Jej oczach. Pascha Maryi trwała tak jak Pascha Jej Syna, trzy dni. Przyszła radość w dniu zmartwychwstania. Choć jednak odrzucona miłość nas ratuje, wiele serc było i jest nieporuszonych ku nawróceniu i nie chce wśród łez powrócić do Pana. Płakała więc i płacze Matka nad nami. Jak długo będą płynąć Jej łzy? Aż przyczyni się do uratowania wszystkich swoich dzieci, które zaufają Bogu i dadzą sobie pomóc.

Dzieci w La Salette, 19 września 1846 r widziały płaczącą Bolesną Matkę: miała zakrytą dłońmi twarz, łokcie oparte na kolanach i płakała. Na piersiach Maryi widniał krzyż z Jezusem Chrystusem z zawieszonymi na nim narzędziami męki: młotkiem i obcęgami. Z krzyża promieniowała niezwykła jasność otaczająca Maryję, Piękną Panią, jak Ją nazywały dzieci. Papież Pius XII w 100 lecie objawień w La Salette (1946 r.) powiedział o Maryi płaczącej „przyszła, aby błagać swe dzieci o zdecydowane wejście na drogę nawrócenia do Jej boskiego Syna i o wynagrodzenie za tak wiele grzechów, które obrażają wspaniały i wieczny Majestat”. 150 lat po objawieniach, Jan Paweł II powiedział, że łzy Maryi wyrażają „nieustanną modlitwę oraz Jej współczucie dla świata, nad którym wylewa Ona łzy, bo grzeszy on i oddala się od Boga i od Kościoła. Orędzie jednak matki wznosi się ponad łzy…”. 

Jeśli wejdziemy na drogę nawrócenia wszystko Bóg ułoży w naszym życia i w życiu świata. Sam Bóg przyrzekł, co uczyni na końcu, wierny niejako błogosławieństwu, które dziś słyszymy. Obietnica ta jest zawarta w Apokalipsie dla idących drogą Ewangelii: „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły». I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię wszystko nowe» (Ap 21 4-5).

Jezus, Ty płakałeś nad Jerozolimą i nad grobem Łazarza. Ty, Panie, pragniesz naszego wyjścia i powrotu z ziemi buntu do ojczyzny pokoju, która jest w Tobie. Przez Krwawe Łzy Twojej Matki prosimy Cię, daj nam łaskę głębokiej skruchy i życia w pokucie, która otwiera nas na nowe życie i niekończąca się radość wieczną. Amen. 

 

Dobroć – 13 września, dzień ósmy

Jesteśmy wezwani do dobroci na wzór Boga. To zupełnie inna miara niż nasza. My widzimy i prawie natychmiast działamy: oceniamy, sądzimy, wyrokujemy, potępiamy, wiemy…. „Wiedza” unosi pychą – karci nas dziś św. Paweł w pierwszym czytaniu – miłość zaś buduje. Gdyby ktoś mniemał, że coś „wie”, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy” (1 Kor 8,1b nn). 

Najpierw mamy pokochać i pomodlić się za tego, który nas oczernił i, który jest zgorszeniem dla Kościoła; mamy nadstawić drugi policzek, kiedy otrzymaliśmy właśnie uderzenie, błogosławić przeklinających, dawać każdemu i nie oczekiwać zwrotu, a nawet dawać więcej niż ktoś prosi (por. Łk 6, 27-38). To jest pierwszy krok krytyczny, twórczy i naprawdę owocny, bo zanurzony w dobroci Boga. Kiedy pomijamy ten krok, a bierzemy się za reformę, polemikę i uogólnianie, nie ma w nas ani miłości, ani dobroci Boga. Smutny jest świat i na pewno nie jest lepszy od wszechobecnego hejtu, krytyki i wymądrzania się. 

Dobroć Boga rozlewa się przecież na wszystkich, dobrych i złych. Właśnie, również na  na złych. Źli czynią źle, a Bóg daje im słońce i deszcz tak samo jak dobrym (por. Mt 5, 45). To nie znaczy, że popiera zło. Jest dobry  dla złych. Taka ma być rownież nasza dobroć. To się po ludzku nie ophłaca. Ale czy my mamy żyć tylko według ciała i ducha tego świata? Czy ofiara Jezusa na krzyżu i pełne współczucia miłosierdzie Maryi zanurzonej w ofiarę Syna miało sens? Tak, ponieważ dobroć Boża, która nie zatrzymuje się nigdy właśnie w dobroci wobec nas – źle czyniących, przywraca nam w taki sposób dziecięctwo Boże.  

Przychodzi taki czas, że można już tylko dobrze milczeć. Kochać milcząc. Słowa już zostały wypowiedziane i nie przyjęte. Użycie broni czyli jakiejś formy przemocy i walki nie ma sensu, ponieważ Baranek Boży dźwiga i niesie nasz grzech, razem „z nim” umiera, ale powstaje – zmartwychwstaje sam, bez grzechu i obdarza Pokojem. To jest dobroć Zbawiciela. Dobroć wypisana na twarzy i w całej postawie Maryi pod krzyżem. Dobroć, która zwyciężyła i zwycięża całe piekło i zawziętość czysto ludzkich racji, dobrych, ale tylko według sprawiedliwości ludzkiej, ziemskiej, cielesnej, krótkowzrocznej. 

Wszechmogący i Dobry Ojcze, daj nam przez wstawiennictwo Bolesnej Matki Twojego Syna, widzieć i żyć prawdziwą miarą dobroci, objawioną w Jezusie Chrystusie. Ty, który każdemu odmierzysz tak jak sam mierzy, przyjdź z pomocą tym, którzy jak dzieci, krok po kroku chcą uczyć się i dobrze wykorzystać czas, który jeszcze nam dajesz, aby nastało królestwo Boże i Jego sprawiedliwość. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. 

 

Tau – 14 września, dzień dziewiąty 

Dlaczego Jezus mówi, że „trzeba”, czyli konieczne jest wywyższenie Jego na krzyżu? (J 3,14-15).

-Ponieważ zapłatą za grzech jest śmierć i śmierć wieczna należy się każdemu z nas (Rz 6,23). Ale Jezus za mnie przyjął śmierć! Widzieć krzyż i uwierzyć w łaskę amnestii duchowej to być ocalonym na wieki.

-Ponieważ zgubiliśmy miarę dobroci i przez nasze reakcję wewnętrzne, zewnętrzne, siejemy zło. On objawia się jako Król Pokoju i miłosierdzia w niewinnym cierpieniu! Mieć przed oczami Jezusa i Jego miłość do nas na krzyżu, być z Nim w komunii, to żyć miarą dobroci Boga.

-Ponieważ nie wierzymy, że nie ma innego lekarstwa i Lekarza dla świata niż Jezus. Chodzi o choroby ducha, rzeczywistość najgłębszą w człowieku. On pragnie, abyśmy wreszcie przyszli do Niego i oddali Mu całych siebie! Nawrócili się, uznali swoją chorobę. Chory i nieszczęśliwy jest ten, kto nie pokochał swojego krzyża przez krzyż Jezusa.

-Ponieważ szukamy i nie znajdujemy spokoju w codzienności. Nie znajdziemy dopóki nie przyjdziemy do jedynego Źeródła Pokoju w Chrystusie i Jego Krzyżu. Wszystkie nasze wykopane cysterny okazują się popękane i nietrwałe. Krzyż zawsze daje ochłodę i Żywą Wodę.

-Ponieważ będziemy mogli zobaczyć przy Ukrzyżowanym Matkę Jezusa, która zwycięża wraz z Synem zło i Złego. Nie potrzeba nam będzie innej broni niż oddanie i zaufanie Synowi i Jego Matce („Totus Tuus”, „Tota Tua”).

Pomiędzy szóstym a ósmym rozdziałem księgi Ezechiela jest proroctwo o mieczu, który przejdzie przez naród wybrany, przez serca wybranych, którzy zaparli się Boga Stwórcy, Boga Przymierza. I tak się stało. Naród wybrany boleśnie doświadczył na sobie skutków niewierności. Poszedł do niewoli, aby oczyścić swoją wiarę i ponownie zaufać.

Zło, które urosło – od pierwszego grzechu – jest potężne i nie da się go zbagatelizować, ani od niego uciec, ani znaleźć na zło swoją metodę. Miecz bólu przechodzi najpierw przez Pierworodnego całego stworzenia, Syna Bożego. Jezus jest jak wojownik, który pierwszy nadstawił pierś na zło, w które weszliśmy. Jego Ofiara jest wystarczająca. To Ofiara Syna Bożego. Choć ponosimy skutki codziennych grzechów, choć spadają na nas skutki zła i niewinnego cierpienia, zadawanego przez bliźnich, nie giniemy na wieki. Więcej możemy jak Niepokalana i Bolesna Maryja przyjąć każdy miecz, dać się nim przeszyć. Każdy w Kościele, kto przez Chrystusa i z Maryją przeżywa w taki sposób cierpienie „dopełnia braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Ocaleni, ocalamy, z Maryją wpatrzeni w krzyż Jezusa.

Po proroctwie o mieczu, w dziewiątym rozdziale następuje wizja, w której Bóg wzywa swego anioła, aby przeszedł przez miasto i naznaczył literką „Tau” tych, którzy uwierzyli i byli wierni Bogu. W starym alfabecie hebrajskim (syro-fenickim) ostatnia litera alfabetu miała kształt małego równoramiennego krzyża! Jest jak brama do Nowego Przymierza i Ofiary Jezusa, która nas ocaliła.

Papież Innocenty III, który przewodził Kościołowi za czasów św. Franciszka z Asyżu, rozpoczynając Sobór w 1215 r oparł swoją mowę inauguracyjną na tekście proroka Ezechiela i zakończył ją zachętą, aby każdy mocno osadził  znak TAU w swoim życiu, bo dostąpią miłosierdzia ci, którzy będą ten znak nosić – znak pokuty i odnowionego życia w Chrystusie. Św. Franciszek natychmiast podjął wezwanie Papieża. Tau stał się znakiem nawróconych grzeszników z Asyża. W ten znak się wpatrywał jak i tym znakiem się podpisywał. W krzyż i swoje rany Jezus wpisał jego życie.

Matko Bolesna, która przyjęłaś proroctwo o mieczu bólu i razem z Synem Twoim i naszym Zbawicielem wytrwałaś do końca w godzinie cierpienia. Tak jak cała Twoja siła miłości była z wpatrywania się i kontemplacji krzyża, wyproś nam łaskę wywyższania krzyża Jezusa, coraz głębszego doświadczania zbawienia i kroczenia ze swoim krzyżem za Twoim Synem. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen. 

 

 

Andrzej Prugar OFMConv

fot.: fr.ap

źródło: https://www.franciszkanie.pl/artykuly/dotkniecie-boga-nowenna-przed-matka-boza-bolesna-6-14-09

Nasi darczyńcy

Copyright © 2015 Franciszkanska.pl
Projekt i wykonanie: PierwszaStronaMedalu.pl